Norweska młodzież nie odwiedzi tej jesieni Krakowa
Obyczajem ostatnich klas norweskich dziesięciolatek czy gimnazjów stały się już ćwierć wieku temu wizyty w dawnych obozach koncentracyjnych na terenie Polski, Czech i Niemiec. Zagraniczne wycieczki klasowe wieńczące naukę norweskich uczniów służą nie tylko integracji z kolegami, ale są też częścią programu nauczania skupionego w ostatnich klasach na historii II Wojny Światowej i Holokaustu.
Dla większości młodych Norwegów to pierwsze spotkania z Europą Środkową i jej skomplikowaną historią, najczęściej podczas tych wycieczek dowiadują się po raz pierwszy, że zagłada nie była skierowana wyłącznie na naród żydowski, ale w równym stopniu na Romów, a nawet Polaków i innych Słowian. Kilkudniowe pobyty w Polsce czy Czechach przybliżają też bogatą kulturę, sztukę i architekturę zostawiając trwałe ślady na całe życie. Polska dzięki dobrze zaplanowanym wyjazdom przestaje być jakąś Terra Incognita za istniejącą wciąż w mentalności norweskiej i niestety w podręcznikach szkolnych Żelazną Kurtyną. Uczniowie powracający z Krakowa czy Pragi czeskiej opowiadają o zachwycie i odkryciu miejsc, które dotychczas pozostawały w cieniu Paryża, Londynu czy Florencji.
Wyjazdy, najczęściej finansowane przez rodziców i przez zbiórki lub pracę samej młodzieży, są ważne by kształtować też szacunek do Polaków i przybyszów z Europy Środkowej pracujących czy mieszkających na stałe w Norwegii. O ile ministerstwo edukacji kładzie nacisk na tolerancję i szacunek dla przedstawicieli narodów pozaeuropejskich, o tyle Polacy pozostają społecznością, o której nawet państwowej telewizji i radio zdarza się robić niewybredne, albo wręcz wulgarne skecze. Pokutuje pangermańska wizja słowiańszczyzny jako nieucywilizowanego świata zapijaczonych i brudnych robotników, a remedium na nią są właśnie wyjazdy młodzieży nad Wisłę czy Wełtawę, podczas których poznają nie tylko historię II Wojny Światowej ale cały, nieodkryty do tej pory region serca Europy.
Niestety rok 2020 z pandemią i ograniczeniami kwarantanną spowodował bezwzględne zatrzymanie tych ważnych i cennych wyjazdów. Rady klasowe starają się organizować alternatywne wyjazdy wiosną 2021 roku. Do ostatniej chwili odwoływane są rezerwacje w krakowskich hotelach, restauracjach i muzeach. Młodzież z rodzicami próbuje w miarę możliwości planować odwiedziny w miejscach związanych z historią ostatniej wojny światowej w Norwegii. Ruch pojawił się w Rjukan - miejscowości znanej z produkcji ciężkiej wody, której Niemcy chcieli użyć do produkcji własnej bomby atomowej. Klasy planują przeloty do Narwiku znanego ze zwycięskiego odbicia portu i miasta, w którym wsławiła się polska Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich.
- Oj, to Polacy walczyli o [wolną] Norwegię już 80 lat temu?! - reaguje Jens, uczeń klasy dziesiątej.
- Nie jest łatwo, bardzo cieszyliśmy się na wyjazd - mówi Stine, wychowawczyni, która miała wziąć udział w wycieczce do Polski - wyjazdy krajowe nie robią takiego wrażenia jak zagraniczne. Mieliśmy bazę w Krakowie, po sobocie zaplanowanej na wizytę na Zamku Wawelskim, w krakowskich kościołach i w Muzeum Narodowym w Sukiennicach, całą niedzielę mieliśmy spędzić na wizycie w niemieckim obozie zagłady KL Auschwitz-Birkenau. Wielkie ukłony dla rodziców, którzy skoordynowali całą wyprawę zdalnie z Norwegii. Wielka szkoda, że dodatkową pracę musieli wykonać by wszystko odwołać.
W dodatku południowonorweskim serwisu NRK (NRK Sørlandet, 10.10.2020) czytamy wypowiedź Helgi Arntzen, która jest szefową «Aktywnych Wypraw Pokoju» i «Białych Autokarów do Auschwitz», które wyręczają szkoły w aranżowaniu wycieczek.
- W tym roku miało odbyć się 185 wycieczek, łącznie dla 15 tysięcy uczestników. Nie odbyły się. Mieliśmy tylko dwie w lutym br. gdy nagle trzeba było powiedzieć stop - mówi w wywiadzie Arntzen.
Nie trudno domyśleć się, że wycieczki organizowane indywidualnie przez komitety rodzicielskie i klasowe, z których większość wybiera wyjazdy do Polski to kilkadziesiąt tysięcy uczniów z opieką dorosłych, pedagogów, nauczycieli czy rodziców-ochotników, którzy też biorą udział w wyjazdach.
- Wszyscy rozumiemy problemy związane z pandemią. Trudno wygrażać losowi - mówi Pål, ojciec jednej z uczennic, który miał uczestniczyć w wycieczce do Krakowa i Auschwitz jako opiekun - jednak nie wszystkie instytucje są tak wyrozumiałe jak my. Linie lotnicze Norwegian nie odwołały lotów w terminie na który mieliśmy 28 rezerwacji, chcieliśmy przenieść termin lotów na bardziej bezpieczny czas albo zamienić go na lot krajowy. Okazało się, że jeśli nie lecimy to sami sobie jesteśmy winni, zagranicznych lotów nie zamienia się na krajowe, a zresztą już dokonaliśmy zmiany w rezerwacji bo pierwotnie miało nas lecieć 32 osoby a zrezygnowaliśmy z 4 biletów. Każdy z uczniów i uczestników stracił po 700 koron przedpłaty. W skali klasy to już nie małe pieniądze. Norwegian nie wykazał się żadną solidarnością, ani wyrozumiałością, że dzieci po czterodniowym pobycie za granicą nie mogą siedzieć na kwarantannie przez 10 dni w domu. Trwa nauka, najważniejszy rok nauki - ostatnia klasa.
Ogromne straty ponoszą z powodu odwołania wycieczek polskie hotele, które norweskie komitety rezerwowały już z rocznym wyprzedzeniem, bo zainteresowanie jest bardzo duże. Podobnie stratne są restauracje i muzea.
- Nasza klasa miała odbyć wyjazd do Auschwitz i do kopalni soli w Wieliczce - mówi Synnøve, szefowa komitetu rodzicielskiego - wyszliśmy z założenia, że i tak będziemy nocować w Krakowie więc zdążymy go trochę pozwiedzać, zwłaszcza żydowski dystrykt [dzielnicę Kazimierz - przyp. red.]. Teraz pozostają im [młodzieży] tylko filmy «Lista Schindlera» i «Pianista».
Rozmawiamy z uczniami szkół w Oslo. Ludwika jest Polką, która chodzi do jednej z nich:
- Nic się nie dało zrobić. Żal mi bo chciałam pokazać koleżankom miasto z którego pochodzę. Historia Holokaustu jest ważna, ale chciałam pokazać, że jestem z miasta, które nie ma się czego wstydzić. Sklepy i zabytkowe domy są ładniejsze niż w Oslo, od dwóch lat marzyłam wręcz, że wreszcie moje koleżanki zrozumieją mnie lepiej i, że otworzą im się oczy, że Kraków jest naprawdę piękny. Babcia mówi, że restrykcje w Polsce są bardzo surowe, więc z drugiej strony to nie był by najfajniejszy czas na wyjazd do Krakowa.
- Nie miałem oczekiwań, wiem że Polska wiele wycierpiała przez ostatnie stulecia, nie udało się pojechać i nie wiem czy kiedykolwiek tam zawitam - opowiada Lavrans.
Na pytanie «z czym kojarzy ci się Polska?» ciągnie dalej:
- Polacy remontowali naszą kamienicę, wiem jak się klnie po polsku. Wydaje się, że Polska miała rycerzy ze skrzydłami, którzy pokonali islam, ale o tym chyba nie wypada teraz mówić.
- W Polsce zginęło najwięcej Żydów - dodaje Seyfullah.
- «Wiedźmin» jest na podstawie książek polskich - uzupełnia Fabian - będzie drugi sezon na Netflixie i książki po norwesku pt. «Volveren»! Zamówiłem pod choinkę!
Zapytany o autora nie potrafi go sobie przypomnieć: - Jakieś polskie nazwisko... Czajkowski? - wybucha śmiechem.
Pytam młodych Norwegów czy wiedzą, że Polacy byli pierwszym narodem poddanym eksterminacji w obozie koncentracyjnym KL Auschwitz?
- Ale Polacy żydowskiego pochodzenia? - dopytuje Seyfullah. - Nie, etniczni Polacy. - A oni nie współdziałali z nazistami? - dziwi się chłopak.
Jesteśmy wstrząśnięci brakami w znajomości historii. Jeszcze raz utwierdzam się, że brak wyjazdów do Polski w klasach dziewiątych i dziesiątych to ogromna strata dla uczniów norweskich szkół.
Miejmy nadzieję, że kwarantanny przeminą, a wycieczki do Polski zostaną jak najszybciej wznowione. Pozostaje też mieć nadzieję, że program nauczania w szkołach norweskich zmieni się niedługo i poświęci więcej uwagi zapominanej planowo, od czasów Zimnej Wojny, Polski.
mikorl / NRK /