Nowe restrykcje w walce z pandemią w Oslo
Minister zdrowia Norwegii Bent Høie (H, Høyre, partia Prawica) od dłuższego czasu naciskał na przewodniczącego rady miasta Oslo Raymonda Johansena (Ap, Arbeiderpartiet, Partia Robotnicza) by stolica zaostrzyła wreszcie zasady obchodzenia się z pandemią po jej powakacyjnym wykwicie.W poniedziałek dnia 28. września podczas konferencji prasowej Raymond Johansen ogłosił, że do dnia 13. października br. obowiązywać będą maski podczas podróży środkami komunikacji miejskiej, a goście lokali gastronomicznych będą poddawani imiennej rejestracji. Zakazano w tym okresie zebrań powyżej 50 osób w lokalach zamkniętych bez miejsc siedzących i obowiązek zakładania masek przez pracowników pielęgniarstwa domowego, jeśli ich zadania nie pozwalają na zachowanie odstępu od pacjenta.Johansen nie zgodził się jednak z naciskami Ministerstwa zdrowia co do zakazu zebrań powyżej pięciu osób w mieszkaniach prywatnych. «Jeśli chcemy by się nam powiodło obniżyć liczbę zakażeń, musimy zasłużyć na zaufanie mieszkańców» - powiedział, dodając - «Musimy pokazać, że wprowadzamy wyłącznie zarządzenia, które są konieczne». Rada miasta odrzuciła także nakaz zamykania lokali gastronomicznych o godzinie 22:00 i zakaz organizowania zebrań organizowanych przez szkoły średnie i wyższe, które nie wiążą się bezpośrednio z nauką.Minister Høie wezwał gminy graniczące z miastem Oslo by zaostrzyły zarządzenia dotyczące obrony przed pandemią. Przewodniczący rady miasta twierdzi, że to przesada i, że nie chodzi przy tym o obniżenie jakości życia, co «o samo życie i o miejsca pracy». Dalsze restrykcje mogą odbić się jeszcze bardziej na kondycji mniejszych spółek i doprowadzić do masowych zwolnień.Sytuacja epidemiologiczna w Oslo jest bardzo poważna, w dniu konferencji Oslo odnotowało 35 nowych zakażeń podczas gdy w Bergen było ich zaledwie cztery, w Stavanger trzy, w Kristiansandzie jedno, a w Trondheim czy Tromsø żadnego.Burmistrzowie gmin graniczących ze stolicą nie chcą jednak by Oslo zostało od nich odcięte. Podkreśla się przy tym, że sporo ponad połowa mieszkańców tych gmin pracuje w mieście i choć zaleca się by osoby zatrudnione tam wykonywały - w miarę możliwości - swe zadania zdalnie, to jednak nikt nie życzył by sobie by stolicę otoczono kordonem sanitarnym.Walka z pandemią zbiegła się w czasie ze strajkiem kierowców autobusów i autokarów w całym kraju. Od dnia 21. września po Oslo jeżdżą wyłącznie tramwaje i metro, bardzo przeładowane pasażerami, którzy w normalnych warunkach wybierali by autobusy. Mieszkańcy gmin podmiejskich nie mając wyboru dojeżdżają do pracy samochodami tworząc gigantyczne korki na drogach wjazdowych do stolicy. Rząd nie podejmuje nawet dyskusji ze strajkującymi i nic nie wskazuje na dobre zakończenie protestu. Kierowcy pracują w Norwegii często na dwie czy trzy zmiany, w kraju słynącym z dobrych rozwiązań w świecie ludzi pracy panuje ukrywane niewolnictwo z dwunastogodzinnymi dniówkami przy bardzo niskich płacach. Norwegowie są wyrozumiali dla strajkujących, jednak zmniejszona oferta komunikacji miejskiej #Ruter nie sprzyja walce z pandemią.Podczas gdy Oslo stara się powstrzymać drugą falę koronawirusa Bergen znosi restrykcje pozostawiając jedynie rejestrację klientów w lokalach gastronomicznych na czas nieokreślony.
mikor /NRK/Dagbladet/VG rys. E. Stylo- "Korona kronvitne"- "Swiadek koronny Korony"